W nocy z soboty na niedzielę, około
godziny 1.30 jeden z lokatorów posesji położonej
przy ulicy Jeziorowej 8D, zszedł przed blok i
poprosił awanturujących się pod oknami mieszkań
uczestników wesela o ciszę, ze względu na małe
dzieci. W efekcie został wciągnięty przez kilku
mężczyzn na teren przynależny do sali balowej i
pobity. Trafił na pogotowie gdzie założono
mu szwy i udzielono pomocy. – Powiadomiłem
policję o zajściu ale patrol się nie zjawił -
mówi pobity mężczyzna.
- Pod oknami była jakaś
awantura – opowiada jeden z lokatorów. –
Słyszałam jak sąsiad prosił ich o uciszenie się
– mówi inna z mieszkanek. – Widziałem, jak
mojego sąsiada wciągnięto na teren posesji,
niestety z mojego okna nie widziałem dokładnie
całego zajścia. Gdy zszedłem na dół było po
wszystkim. Sąsiad miał rozciętą wargę. Zdążył
już powiadomić policję.
Jakąś godzinę
później miała miejsce kolejna burda. –
Zadzwoniłem na komendę prosząc o interwencję –
twierdzi inny z lokatorów. – Dyżurny
poinformował mnie, że nie wyśle patrolu.
Libacje trwały mniej więcej do godziny
czwartej nad ranem. Właścicielem obiektu jest
Radny Miejski Roman Gwizd.
Mieszkańcy
budynku obawiają się o swoje bezpieczeństwo. –
Boję się wracać jak jest szaro z dzieckiem –
mówi jedna z nich. – Pijani weselnicy Pana
Gwizda wychodzą poza teren sali i nas
zaczepiają. – Mało tego, mają ubikację w sali, a
wychodzą i załatwiają się pod blokiem – dorzuca
druga. – Nie tak dawno zwracaliśmy uwagę, pani
K., która gotuje i przygotowuje imprezy, że
goście załatwiają się pod naszym blokiem.
Okazało się, że w tym dniu bawili się tam znani
świebodzińscy policjanci.
Pokrzywdzony
mężczyzna ma zamiar złożyć doniesienie do
prokuratury na brak podjęcia działań przez
policję, natomiast lokatorzy po raz kolejny będą
interweniować u naczelnika. Będziemy towarzyszyć
podczas tej wizyty i poinformujemy o dalszych
ciągu.
Podczas gdy pisaliśmy ten tekst
otrzymaliśmy informację, że ta sama grupa
weselników bawi się znów i lokatorzy zgłosili na
policję zawiadomienie o używaniu materiałów
pirotechnicznych pod ich oknami. Przybyły po
czasie patrol stwierdził, że jest bezradny bo
„nikogo nie ma”. Z tego co powiedzieli lokatorzy
nie próbowano nawet rozmawiać z osobą
odpowiedzialną za imprezę a funkcjonariusze
spisali jedynie osobę, która zawiadomiła
policję. – Zostaliśmy poinformowani, że możemy
złożyć jutro zawiadomienie na komendzie – mówią.
– Czy ktoś musi zginąć, żeby policja zaczęła
reagować – pytają.
Pobitemu
mężczyźnie złożono szwy. Jest obolały i
opuchnięty. Niestety nie doczekał się
interwencji świebodzińskiej policji, którą sam
wezwał. Pomocy udzieliła mu żona.
Przez
otwartą bramkę , która według zapewnień
właściciela miała być zamknięta a goście nie
wychodzić z sali, pijani uczestnicy libacji
przechodzą na teren po którym poruszają się
mieszkańcy. Przez nią wciągnięto wspomnianego
mężczyznę po czym pobito.
O perypetiach mieszkańców z
„Hałaśliwym Radnym” pisała gazeta Dzień Za Dniem
w numerze 21, z 31 maja 2006 roku. Można go
przeczytać tutaj.